->
 



 Aktualności


 Autobiografia


 Powieści


 Poezje


 Filmy


 Seippowie


 Humidor


 Wywiad


 Kontakt





13 grudnia roku pamiętnego

      Kiedy słyszymy dzisiaj co i rusz: „życie przerosło kabaret” prawie nikt nie pamięta, że zwrotu tego publicznie po raz pierwszy użył Tadeusz Ross w 1981 roku, śpiewając z Andrzejem Zaorskim:

      „Kabaret, kabaret lecz śmiechu w nim mało
      I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet
      Bo tak proszę państwa fatalnie się stało
      Że życie przerosło kabaret”

      A przypominam tę gorzką prawdę, bo już niedługo, już maluczko, a ukaże się moja nowa książka pt. „Ostatnia miłość. Romans pornograficzny dla młodzieży i rodziców” napisana wspólnie z Jadwigą Bogusławską. Tłumacząc się rok temu jednemu z wydawców z użytego koloru „pornograficzny” mówiłem m.in. że żywy język giętki spokojnie radzi sobie z tym słowem nie tylko opisując praktyki pozamałżeńskie, ale też politykę, historię, itp. – tu zacytowałem kilka przykładów z książki. „Niewypowiadalne” stanowi ważną część naszego światopoglądu i dopiero kontekst nadaje słowom określony sens, przekonywałem – każdy już domyślił się, że sprawiłem sobie „Traktat logiczno-filozoficzny” Wittgensteina i teraz się chwalę („Tractatus logico-philosophicus”, PWN 2012).

      Minął rok, książka w druku, a tu słyszę w telewizorze jak pani profesor Jadwiga Staniszkis komentuje aktualną sytuację w Najjaśniejszej: „kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego to groteska i pornografia polityczna”. Mało się nie nachlałem ze złości. Przecież kiedy powieść się ukaże nikt nie zwróci uwagi, że jest napisana w 2013 roku – tak, tak, były pewne „obiektywne trudności” z wydaniem, ha, ha, ha – tylko niejeden komentując jej przesłanie nadmieni: „jest to pornografia nie tylko miłosna, ale jak mawia pani profesor Staniszkis, również pornografia polityczna”! Awgrrrrrh!

      Kiedy 18-letnia Jadwiga Bogusławska napisała do mnie w październiku 2012 roku pierwszego maila, akurat byłem w trakcie porządkowania tekstów do powieści dygresyjnej, którą zamierzałem opisać tzw. rzeczywistość post-smoleńską. Nie miałem jeszcze jasno sprecyzowanego pomysłu jeżeli chodzi o wątek fabularny. Wiedziałem jedynie, że całość opierać się będzie na parabazie, czyli bezpośrednim zwracaniu się do czytelnika.

      Bo jakkolwiek wszystkie słowniki upierają się, że parabaza dotyczy utworów dramatycznych (jest to dygresja bohatera kierowana na stronie do publiczności), to przecież była także stosowana w poematach dygresyjnych, czy wielkiej prozie, że wspomnę tylko Stendhala w wieku XIX czy Cortazara w wieku XX. W wydanej w Polsce w 2000 roku „Ideologii estetycznej” Paul de Man pisze, że parabaza to „narracyjne zerwanie iluzji fikcji”.

      Podczas spotkania pokazuję pannie Bogusławskiej kilka tekstów, opowiadam o założeniach mojej powieści dygresyjnej. Jadwiga jest oblatana w literackie klocki i podsuwa mi myśl o powieści epistolarnej, przecież same nasze maile zajęłyby pewnie ze 100 stron książki. Doznaję olśnienia i proponuję jej wspólną powieść o wielkiej miłości pomiędzy starym pisarzem i uczennicą. Nasze katolickie korzenie stanowią idealny zaczyn do opisania tego, co stało się z nami Polakami pod drewnianym krzyżykiem postawionym naprzeciw wódczanego baru na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

      Jestem pisarzem romantycznym, co nie zachęca zbuntowanej nastolatki do współpracy. Wielka miłość? Tłumaczę, że „wielkość” miłości polega na determinacji, nie na wzdychaniu. Opowiadam filmy „Lady Caroline Lamb”, „Anatomia miłości” wg Iredyńskiego, dla przeciwwagi dorzucam 18-letnią Bognę z „Dziennika 1954” Tyrmanda. Nie raz byłem nazywany pornografem, więc w książce może umieścić tyle przekleństw i seksu na ile tylko pozwoli jej talent literacki, dla wydawcy to i tak będzie później kwestia redakcji. Postanawiamy spróbować.

      W ten pakt dwojga artystów wtrącają się zdegustowani rodzice maturzystki. Jakby na potwierdzenie komunału, że „sztuka wymaga zniewolenia” – nasza powieść rusza z kopyta. Pojawiają się też konflikty: zarozumiała panna próbuje pouczać starego pisarza. Książkę odkładamy na wieczne nigdy. Ale co to znaczy harcerskie doświadczenie – mądry głupiemu ustępuje. Uczennica zostaje studentką, mnie mimo wszystko żal takiego potężnego intelektualnie wysiłku. Stwierdzamy jednocześnie: niech będzie po twojemu.

      Tak powstała powieść na czasy maili, smsów, facebooka i bezkarnych internetowych komentarzy. Będą naśladowcy – pamiętajcie więc, że pierwsza była maturzystka, która zakręciła starym artychą jak derwiszem w tańcu sema.

      PS Ilustracja to gwiezdna iglica w Mgławicy Orła – zdjęcie z teleskopu Hubble’a. Na jej podstawie proszę skomentować słowa Alfreda Jarry’ego: „dzieje się w Polsce, to znaczy nigdzie”.



 Powrót do góry



Uważaj, gdy ścigasz diabła.   Bo możesz znaleźć go w sobie.